Dzisiaj szósty dzień zmagań z małym , pomarszconym ziarenkiem.
Od dzisiaj, do końca kuracji, będę zmieniać opatrunek dwa razy dziennie. Nie jest to jakoś bardzo uciążliwe, bo sama zmiana zajmuje góra 3-4 min, więc nawet rano nie miałam problemu z wygospodarowaniem takiego czasu.
Czy coś się zmieniło? Tak. Dziura zaczyna wydzielać niezbyt miły zapach, na razie czuć go tylko jak jest odsłonięta, przy zmianie opatrunku. I chyba to nie tylko siła sugestii, ale uważam, że węch mi sie wyostrzył, na wszelkiego rodzaju smrodki z otoczenia. Jest jeszcze jeden objaw, o którym czytałam na forach NIA, a który akurat dla mnie jest bardzo pozytywnym objawem, mianowicie zdecydowanie zmniejszył mi sie apetyt. Wpływ na to ma zepewne także wiosna, którą widać na każdym kroku, a mój organizm w miesiacach jesienno-zimowych zdecydowanie przypomina misia, albo inngo zwierza, które musi zrobić sobie zapasy tłuszczowe. Pasibrzuch ciągle woła "JEŚĆ!!!!" a mi pozostają leginsy i długie tuniki ;)
Ze specjalną dedykacją dla oczekujących (hmmmm, tak sie obawiałam, a tu okazuje się, że niektórym zdjęcia mojej podziurawionej łydki sie podobają ;) ) zamieszczę teraz zdjęcia od pierwszego do 6 dnia.
Aaaa, dodam jeszcze, że jeśli chodzi o wydzielinę, to raczej nic się nie zmieniło, żadnych ropnych ani krwistych wycieków, sączy się przeźroczysta limfa. Zmieniła zapach, więc pewnie zaraz się zacznie.
Piękne prawda? :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Zupełnie nie rozumiem, jak można sobie coś takiego robić. I te wszystkie pseudonaukowe, pseudofilozoficzne bzdurzenia uzasadniające to samookaleczanie (bo z samouzdrawianiem nie ma to nic wspólnego) przypominają rzeczywiście średniowiecze, głównie jeśli chodzi o mentalne i poznawcze zacofanie ludu :( A nie wystarczyłoby rzucić fajki aby oczyścić organizm i czuć się lepiej?
OdpowiedzUsuńhmmm, ja nie palę i bardziej tu chodzi o oczyszczenie, bo samouzdrawianie zostawmy naszemu organizmowi, który jest do tego stworzony (żeby sie uleczać oczywiście). Jest wiele rzeczy, które my, ludzie cywilizowani, sobie robimy, chcący czy niechcacy i nie zawsze nasz organizm sobie umie z tym poradzić. Warto od czasu do czasu mu pomóc oczyszczając się....kwestia tylko wyboru metody
UsuńMagda, niektórzy po prostu nigdy nie zrozumieją i zawsze będą chodzić po lekarzach i umierać na wszystko, a Ty będziesz zdrów jak ryba! :)
UsuńTrzymam kciuki za Ciebie!
Witaj kochana! Jak dalej idzie cieciorkowanie? Ja mam dziś drugi dzień.Jak znajdziesz chwilkę napisz do mnie bernatka199@gmail.com, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńzamierzam też stosować tę metodę. Dzięki za pokazanie na zdjęciach jak to robić.
Bardzo proszę o informację czy ziarna cieciorki trzeba jakoś zdezynfekować przed założeniem do rany ( sparzyć np. wrzątkiem) ?
Nic z ziarnami, ani z kapustą się nie robi. Ważne jest, aby przed całą "operacją" mieć umyte ręce. Cieciorkę wyciagałam każdorazowo z torebki, w której została kupiona, a jesli chodzi o kapustę, to przykładałam liść wewnętrzną stroną (tą, która przylegała do kapusty), bez żadnych dodatkowych dezynfekcji i na to czysta chusteczka higieniczna.
Usuńchciałabym zastosować tą metodę ale zastanawiam się czy potem będę miała bliznę w postaci wielkiej dziury? czy może skróra zabliźni się w miarę równomiernie zostawiając jedynie lekki ślad?
OdpowiedzUsuń